Medialny szkic pontyfikatu

O ośmiu medialnych latach papieża Benedykta. 

Zanim na dobre rozgorzeją emocje związane z oczekiwanym konklawe, warto jeszcze wciąż pochylać się nad minionym pontyfikatem Benedykta XVI. Spośród różnych aspektów tych minionych prawie 8 lat ważnym wymiarem pontyfikatu jest ten medialny, przeplatany tak pozytywnymi  jak i negatywnymi doświadczeniami. Tak złożony temat wymagałby dużo głębszej analizy stąd ?szkic? wydaje się najlepszym słowem na taką refleksję.

Zacznijmy od wydarzeń trudnych i bolesnych. Benedykt miał utrudnione zadanie, gdyż zaczynał istnieć w przestrzeni publicznej z wykreowanym medialnie wizerunkiem brutalnego kurialisty, którego ulubioną lekturą życia jest ?Młot na czarownice?. Ten wizerunek z czasem, swoim autentyzmem powoli sam Benedykt zaczął demontować,za pewnie nieświadomie. Po porostu był sobą.

Dużo większe trudności i bolączki papieża związane były z jego inicjatywami. Pierwszą ?bombą? jaka wybuchła to oczywiście wykład w Ratyzbonie i słynny cytat wyłowiony jako rzekoma główna myśl papieża, który cytował średniowiecznego autora: ?Pokaż mi, co przyniósł Mahomet, co byłoby nowe, a odkryjesz tylko rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego nakaz zaprowadzania mieczem wiary, którą głosił? . Oczywiście, tylko ktoś zupełnie oderwany od rzeczywistości mógłby twierdzić, iż papież wzywał do pogardy religii muzułmańskiej. Całość wykładu to oczywiście zachęta do dialogu kultur i religii. Ale wyrwanie tego jednego zdania z kontekstu doprowadziło do wielkich zamieszek i polała się krew (bezpośrednio z reakcją na owo zamieszanie wokół wykładu połączono zamordowanie włoskiej siostry w Somalii, sam papież odniósł się do tego wydarzenia).

Kolejną aferą medialną pontyfikatu było zniesienie ekskomunik z biskupów bractwa św.Piusa X. A tak naprawdę to nie to stanowiło przedmiot głównego ?zgorszenia? świata mediów, ale fakt iż papież okazuje łaskę człowiekowi, który neguje istnienie komór gazowych w Auschwitz – Birkenau. Mowa oczywiście o biskupie Wiliamsonie. Choć jeden fakt z drugiem zupełnie nie jest powiązany (za prywatne opinie na tematy historyczne nikt w Kościele nie ekskomunikuje), to jednak zamieszanie całkowicie odwróciło uwagę od głównego problemu, który papież chciał rozwiązać na łonie Kościoła, wyciągając rękę do tradycjonalistycznej wspólnoty próbując przywrócić ją do pełnej jedności. Samo zamieszanie przyniosło także refleksję dla papieża co do rzeczywistości medialnej, w tym samego Internetu. Warto w tym miejscu zacytować słowa Benedykta: ?Powiedziano mi, że uważne śledzenie informacji dostępnych w internecie mogłoby dość wcześnie umożliwić zapoznanie się z problemem. Rozumiem, że w przyszłości w Stolicy Apostolskiej musimy zwracać większą uwagę na to źródło informacji.?

Bardzo interesująca i ważna inicjatywa była książka ?Światłość świata?: kontynuacja obszernych wywiadów jakie Peter Seewald przeprowadził jeszcze z nim jako kardynałem. Pełna ważnych treści i dotykająca bardzo istotne tematy Kościoła na które papież odpowiada językiem bezpośrednim i nie formalnym stałą się niestety w oczach mediów pokarmem o spekulacjach jakoby rzekomo papież myślał o zmianie moralnej nauki katolickiej odnośnie prezerwatyw. Oczywiście papież jako teolog wysokiego formatu bardzo precyzyjnie wybrał przykład (nie ma tu miejsca aby go szczegółowo omówić) obrazujący możliwość stopniowego rozwoju moralnego. Jednak media przedstawiły ją jako ?książkę o prezerwatywach?.

Natomiast oczywiście największym ciosem medialnym tego pontyfikatu to afera Vatileaks. Prywatna  korespondencja papieża trafiała najpierw sukcesywnie do gazet a w końcu opublikowano całą książkę zawierającą prywatną korespondencję z kard. Bretone dotykającą bardzo poważnych problemów w Kurii Rzymskiej.

papa-twitt

Archiwum wpisów z twittera na stronie news.va

Na całe szczęście ten pontyfikat to nie jedynie ciemne barwy medialne. Utkany był on z bardzo wielu jasnych odcieni relacji z mediami. O pierwszym już wspomniałem: to rozbicie mitu fanatycznego i zacietrzewionego kardynała, który prawie przemocą zmusza innych do ortodoksji. Papież w tak wielu momentach mówił za siebie, będąc sobą. Kto uważnie obserwował, ten pojął wcześniejszą manipulację wizerunku Ratzingera.

Ważną medialną formą dialogowania papieża ze światem stanowi trylogia ?Jezus z Nazaretu?. Papież celowo opublikował ją pod swoim imieniem i nazwiskiem, nie chcąc powoływać się na swój autorytet Namiestnika Chrystusowego a raczej na kogoś kto także, jak wiele milionów ludzi jest zafascynowany Jezusem i tajemnicą Jego osoby. Jako jeden z nich,  także jako wielki myśliciel, chciał podzielić się swoją refleksją z odbiorcami. I przyznać trzeba iż to był i jest wielki medialny sukces papieża. Nie należy się temy dziwić, gdyż publikacje książkowe stanowią dla profesora najdogodniejszą formę komunikacji ze światem.

W odcieniu wewnątrz kościelnym ważnymi akcentami tego pontyfikatu są orędzia na dni środków społecznego przekazu. Zawierają one w sobie całą kopalnię wskazań co do istnienia Kościoła w przestrzeni mediów. Widać w nich też bardzo ciekawą koncepcję. Odniesienie do bieżącej rzeczywistości medialnej (głównie mowa będzie o świecie cyfrowym, sieciach społecznościowych) i praktycznych wskazań z nią związanych, przeplatane jest refleksją o dużo bardziej fundamentalnym znaczeniu takim jak edukacja, dialog, milczenie. Żadne z nich nie straciło na wartości i wszystkie są ciągłym wyznacznikiem dla katolickich ludzi mediów.

Papież Benedykt zapisze się też w historii jako pierwszy papież, który tak naprawdę pisał przez sieć. Mowa oczywiście o Twitterze. Nie był on bowiem jak myśleli niektórzy narzędziem w rękach innych firmowanych jego osobą. Papież osobiście zatwierdzał każdy wpis, i korygował go jeśli proponowano wcześniej przygotowane myśli. Symbolicznie też papież pożegnał się z użytkownikami Twittera. Publikację przewidziano dokładnie na moment kiedy papież wsiadał do śmigłowca. Jeśli ktoś oglądał relację telewizyjną i śledził Twitter miał wrażenie iż papież mówi do niego, mimo że pożegnanie na wizji było przecież bez słów.

A skoro już o pożegnaniu mowa, to warto podkreślić, że papież pozwolił aby kamery śledziły prawie każdy jego krok ostatnich godzin: od momentu opuszczania pałacu apostolskiego aż do zniknięcia z balkonu w Castelgandolfo. Na pewno była to ważna katecheza. Papież mówił do nas obrazami pozwalając aby odbiorca sam sobie z tego umiał wyciągnąć sens. Kto wie, może dla wielu to była jedna z ważniejszych lekcji tego pontyfikatu. Wiadomym jest przecież iż słowa łatwiej ulatują z pamięci niż obrazy.

(622)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *