Praskie impresje

Siedzę sobie w cieple dublińskiego pokoju i już nawet prawie nie wydaje mi się, że gdziekolwiek niedawno byłem. Ale aby nie pozwolić tak odlecieć przeżytemu czasowi, to nim jutro wszystko wróci do normy a życie do zwyczajnego tempa (6 stycznia to w Irlandii normalny dzień pracy więc świąteczna przerwa kończy się dziś), postaram się krótko ubrać w słowa przeżyty czas kolejnego Europejskiego Spotkania Młodych Taize, które tym razem odbyło się w Pradze.

DSC_0326~2

Pobliska parafia gdzie uczęszczaliśmy na spotkania, choć nie byliśmy tam nawet zarejestrowani.

Pisząc ten tekst, mam świadomość, że niektórzy czytający go mogą mieć ambiwalentne uczucia wobec tego rodzaju spotkań. Zaznaczam tylko ową świadomość, bez próby wchodzenia w wyjaśnienia znaków sprzeciwu jaki owi sceptycy mają (szanując wszakże ich spostrzeganie).

Przejdźmy do meritum.

Za każdym razem uczestnictwo w tego rodzaju spotkaniu traktuję jako zaproszenie Opatrzności Bożej, by przyłączyć się do owego nurtu modlitwy, który każdego roku zatrzymuje się w różnych miejscach Europy, tworząc od niespełna 40 lat „Pielgrzymkę zaufania przez ziemię”. To mój czwarty raz, poprzednio była Bruksela, Poznań i Rzym – wszystkie szczególne i niepowtarzalne. W Irlandii Taize nie jest powszechnie znane w Kościele a wspólnoty zbierające się na tego rodzaju modlitwę są szczątkowe, choć niektóre mają długą tradycję istnienia. Zawsze ciekawie jest wybrać się z końca Europy na spotkanie, stanowiąc maleńką grupkę, gdzie każdy przylatuje na własną rękę.

Tym razem w Pradze zamieszkałem w lokum nie przydzielonym przez organizatorów, ale dzięki uprzejmości jednej z sióstr naszej rodziny zakonnej. To był strzał w dziesiątkę. Okazało się, że nocują tam też niektórzy bracia ze wspólnoty Taize. Pierwszy raz w życiu miałem okazję przy porannych posiłkach porozmawiać sobie z niektórymi. Wielkim darem był też dostęp do kaplicy i możliwość codziennego, spokojnego celebrowania Najświętszej Ofiary. Niekiedy przychodzili na nią również bracia.

DSC_0311~2

Spotkań było bardzo wiele i były bardzo piękne.

Samo doświadczenie (mam świadomość, że bardzo szczątkowe) Kościoła w Czechach, także przez opowieści tu pracujących, było ubogacające. Myślę, że to Kościół, który nie ma kompleksu odwoływania się do niedawnej świetności i wsparcia społecznego. Kompleks, który jakoś mniej lub bardziej towarzyszy katolikom czy w Polsce czy tu na wyspie. Ciekawym doświadczeniem było spotkanie katechumenów przygotowujących się do chrztu, bądź świeżo upieczonych konwertytów. To przekonuje mnie do jednego z często powtarzanych zdań papieża Franciszka, że Kościół nie rozwija się przez prozelityzm ale przez siłę przyciągania – pociągania pięknem.

Duża liczba pięknych spotkań, czasem po latach i często dość nieoczekiwanych, to coś za co bardzo cenię Taize. Także za otwartość, nawet krótkie rozmowy z nieznajomymi, którzy jednak dzielili podobne pragnienia, skoro tu przybyli.  Jednym z najważniejszych wydarzeń tych dni, to oczywiście wykład ks. Tomasza Halika. Nie powiem, że rewolucyjny, ale bardzo inspirujący z nie mniej pociągającymi interakcjami publiczności.

Padały różne słowa rozważań w czasie modlitw wieczornych. Choć jak to chyba niekiedy bywa, najbardziej odbija się echem ostatnie końcowe rozważanie lidera wspólnoty Taize. Brat Alois wezwał do szukania dróg jedności z Biskupem Rzymu, tych którzy swoje chrześcijaństwo przeżywają bez widzialnej z nim jedności. Być może jednak najbardziej kontrowersyjnym wydaje się wezwanie brata Aloisa aby dostęp do Komunii Eucharystycznej nie traktować jedynie jako osiągnięty cel, ale być może aby spojrzeć na nią jako drogę do budowania jedności i dopuścić szerzej do niej osoby, które choć nie są w pełnej widzialnej jedności z Kościołem, to jednak wyznają rzeczywistą obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Oczywiście nie było to jedynie wezwanie skierowane do Kościoła Katolickiego, gdyż ważna Eucharystia istnieje też w prawosławnych Kościołach. Czy to wezwanie zostanie jakoś szerzej rozważone? Trudno bawić się w proroka. Kościół katolicki ze swojej strony już przewiduje taką, choć bardzo ograniczoną możliwość (por. Dyrektorium Ekumeniczne nr 129).

DSC_0317

Bajkowa Praga

Jestem przekonany jednak, że wspólna modlitwa tak wielu ochrzczonych zostawi nie tylko w nich samych ale i w czeskiej stolicy ważny ślad obecności Ducha Świętego. Miałem tego doświadczenie przyłączając się do pobliskiej parafii, gdzie miały miejsce modlitwy poranne i sylwestrowa. Nie byliśmy tam nawet zarejestrowani, ale żar wspólnej modlitwy pozwalał na przeżycie jedności, którą sprawia właśnie Duch. To Jego siła przyciągania rodzi wciąż nowych uczniów Jezusa.

Kiedy i gdzie znów moje drogi skrzyżują się z drogą Taize? Zobaczymy, na razie nie wygląda, że szybko – ale moje myśli nie są przecież myślami Bożymi a niewątpliwie to właśnie Boża Opatrzność zaprowadziła mnie do uroczej zimowej Pragi.

 

 

(794)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *