Pożegnanie – Szymon Lebiedziew (muz. Tomasz Parys)

Są wydarzenia w naszym życiu, które są niezwykłe, to o którym chce teraz napisać jest takim, aby zrozumieć powyższe wideo, musisz najpierw przeczytać to co chcę napisać. Będzie trochę długo, więc musisz być cierpliwy/a.

Wszystko zaczęło się w roku 2000, leciałem w połowie czerwca do Nowego Jorku i jako lekturę do samolotu wziąłem najnowszy numer pisma Oaza (oficjalne pismo Ruchu Światło-Życie). Tego roku w Ruchu tematem przewodnim było hasło „Pamięć świadków”. W numerze był wiersz, zatytułowany Pożegnanie z adnotacją, że jego autor zginął dzień później.
Zauroczył mnie ten wiersz a potem zapoznałem się jeszcze z kilkoma dodatkowymi materiałami o autorze.
Kiedy wiedziałem, że zostawię moją rodzinną Dębicę bo moje życie przez Pana jest tak zaplanowane, jako pamiątkę chcieliśmy zostawić muzyczną sesję dla naszych bliskich i znajomych. Nagraliśmy ją z moimi braćmi Tomaszem i Sławomirem 31 grudnia 2001 roku. Poprosiłem wtedy Tomka, aby skomponował muzykę do tego wiersza. Tak też zrobił i po raz pierwszy chyba ostatni, ten utwór był wykonany „publicznie” właśnie wtedy.

Ku mojemu zaskoczeniu 7 lat później, po opublikowaniu tego utworu na forum dla młodzieży związanej z werbistami, odnalazła mnie krewna Szymona. A w rezultacie napisała do mnie jego mama, było to 8 lat temu. Mama żyje do dziś. Obiecałem jej, że nie będę chciał aby pamięć o tym chłopaku zanikła i zrobię mu stronę. Obietnicy nie dotrzymałem ale na szczęście się zdezukalizowała, gdyż strona powstała, nawet fanpage na facebook Szymon Lebiedziew – pamiętamy.

Kiedy dziś zalogowałam się na fejsa, jedna z pierwszych wiadomości która mi padła na oczy, to właśnie opublikowany przez ów fanpage wiersz, gdyż dziś mija równo 35 lat od jego napisania 12 lipca 1981 roku.
Postanowiłem więc opublikować szerszej publiczności fragment nagrania naszej sesji live sprzed blisko 15 laty okraszając je ilustracjami z życia Szymona.
Mówiono o nim, że żył ze świadomością swojej bliskiej śmierci i rzeczywiście zginął w wypadku samochodowym, potrącony w swoim rodzinnym mieście Grodzisku Wielkopolskim.

Czemu mi przydarzyła się ta historia, z wierszem, piosenką a potem poznaniem rodziny Szymona, nie mam pojęcia. Nie wszystko jednak trzeba w życiu rozumieć.

(346)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *