3 października 2001

(na zdjęciu obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy z mojej rodzinnej parafii)

3 października to dla mnie szczególna data związana z wydarzeniami o których wspomniałem niejednokrotnie w różnym rozproszeniu, ale raczej nigdy w kontekście jednej całości. A dzielę się nimi, bo Panu trzeba oddawać chwałę za dzieła Jego wierności i mocy.

Jeśli ktoś się mnie pyta „dlaczego akurat werbiści?”, to odpowiadam, że Pan mi tak powiedział i zrobiłem tak jak chciał. Nie jest to opis poetycki, to dosłowne wyrażenie.

Rzeczywiście 3 października 2001 roku przyszło w czasie Eucharystii w moim rodzinnym kościele parafialnym jasne światło „masz wstąpić do werbistów”, przyszło znienacka „jak grom z jasnego nieba”. Choć było poprzedzone walką ogólnie o powołaniu do życia konsekrowanego ale i słuchaniem słowa Bożego.
Była to dla mnie odpowiedź na moje wewnętrzne wołanie do Ducha Świętego „Duchu Święty wskaż mi miejsce w Kościele”, które zanosiłem kilka miesięcy wcześniej w Krościenku w Wigilię Zesłania Ducha Świętego podczas czuwania w czasie Centralnej Oazy Matki.

Dzień 3 października to była środa, tak jak dziś. Za moich czasów wtedy od lat była przez naszego ówczesnego proboszcza prowadzona nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy a po niej Msza Święta wotywna właśnie ku Jej czci. Tak o tym wydarzeniu wspomniałem w czasie moich prymicji (dopiero kilka miesięcy temu odnalazłem w domu rodzinnym to spisane podziękowanie)

„Wspomniałem przed chwilą o czci jaką odbiera w naszym kościele Maryja jako Matka Nieustającej Pomocy. Moi krewni i bliscy przyjaciele wiedzą, że gdy byłem półrocznym dzieckiem moje zdrowie a nawet życie było w wielkim niebezpieczeństwie i czekała mnie poważna i nie pewna co do skutków operacja. Moi bliscy poprosili wtedy o Mszę Świętą nowennową do Matki Nieustającej Pomocy, i mam głęboką świadomość i wewnętrzne przekonanie, że to za przyczyną Matki Bożej stało się tak a nie inaczej, że stoję tu dzisiaj w pełni zdrowia. Umacnia mnie w tym przekonaniu fakt, że po 19-stu latach służąc tu przy tym ołtarzu, podczas jednej z takich samych środowych Mszy Świętych wotywnych do Matki Bożej Nieustającej Pomocy otrzymałem od Boga światło, które mówiło abym wstąpił właśnie do Zgromadzenia zakonnego Misjonarzy Werbistów, które było mi wtedy kompletnie obce.”

Wtedy w 2001 nie byłem świadomy wielu faktów o których Wam piszę i o których wspomniałem w podziękowaniach, to były etapy przez lata dowiadywania się różnych szczegółów od rodziny tego co miało miejsce. Jestem przekonany, że to wstawiennictwo Maryi ocaliło mnie wtedy jako noworodka a ona po 19 latach też była źródłem światła i miejsca w Kościele.

Jak niektórzy wiedzą, zbieżność dat to jeden z języków Ducha Świętego w moim życiu. I o ile sobie tego wtedy wcale nie wmawiałem, że ten dzień, to musi mieć jakiś związek jeszcze szczególny z werbistami, jednak kiedy wstąpiłem do naszego Zgromadzenia i poznawałem życie naszego Założyciela, to okazało się, że dla niego 3 października 1887 zaznaczył się jako wydarzenie o ogromnym znaczeniu, do którego wracał w swoim testamencie.
Aby tu nie przedłużać, odeślę chętnych do opisu, który już publicznie dla wszystkich zrobiłem rok temu w tym temacie: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10210178398604053&set=a.1094962741906

Zupełnie „przypadkiem” nasz przełożony właśnie na dziś wyznaczył dla mnie przewodniczenie Eucharystii. Mogłem szczególnie oddać cześć Duchowi Świętemu, za Jego miłość i wierność oraz Jego Niepokalanej Oblubienicy.

A Wam to piszę w mocy słów Psalmu 34

„Uwielbiajcie ze mną Pana,
imię Jego wspólnie wywyższajmy!
Szukałem Pana, a On mnie wysłuchał
i uwolnił od wszelkiej trwogi. „

(31)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *