Po Kongresie Rodzin w Rzymie
Za nami Kongres Rodzin w Rzymie z okazji Światowego Spotkania Rodzin 2022, które miało się odbyć w diecezjach ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że poza sporadycznymi inicjatywami raczej taka forma po prostu nie zaistniała. Nie tak bowiem została pomyślana. Na takie spotkania od czasu pierwszego spotkania w Rzymie w 1994 roku jeżdżą bowiem najgorliwsi katolicy (i tych których na to stać, podróż z rodziną po świecie to przecież nie jest pestka) lub delegaci.
Trzeba przyznać, że 3 dni kongresu rzymskiego były co do treści niesamowite (i bardzo są „nabite”, przesłuchanie tych wystąpień to blisko tydzień słuchania w odcinkach na spokojnie w moim wypadku).
Było to wielkie święto duchowości małżeńskiej i rodzinnej. Bardzo wiele owoców Żywego Kościoła i tworzenia przez Ducha Świętego coraz to nowych form i wspólnot formacji małżeńskiej i rodzinnej. Co więcej Kongres był ustawiany w sposób taki aby ukazać jak owocuje papieski dokument Amoris Leatitia. Widać że przyjęty jako światło bez podtekstów lękowych „zdrady” (która istnieje w niektórych środowiskach katolickich) wydaje piękne owoce. Oczywiście, to byli przedstawiciele wielu środowisk, które zapewne z dużych masach katolickich nie są aż tak widoczne, ale są zaczynem.
Z wielu wystąpień warto w ramach tej krótkiej refleksji wspomnieć dwa (o innym pisałem już w publicznie dostępnym wpisie , więc nie ma co powtarzać tego samego). Pierwsze to przedstawienie Itinerarium Katechumentalnego dla Życia Małżeńskiego (tłum. moje, angielskie Catechumenal Itineraries for Married Life).
Dokument o którym powiedziano słusznie, że potraktowany na serio wpłynie na drogę do życia małżeńskiego dopiero dziś rodzących się dzieci.
O nim warto napisać zupełnie osobną myśl (ponieważ po 50 latach od wydania Obrzędów Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych, jest jego odpowiednikiem w kontekście sakramentu małżeństwa), ale dopiero trzeba poczekać na sensowne tłumaczenie na angielski (istnieje po włosku i hiszpańsku póki co). To owoc jeszcze synodów o rodzinie, gdzie postulowano o formę katechumenalną przygotowania do małżeństwa.
Wizja rodziny jako Kościoła domowego tak się już zakorzenia, że w przyszłości w poza polskim świecie nazwa „Domowy Kościół” na pewno nie będzie kojarzyła się ze specyficznym ruchem. Na kongresie w wielu wystąpieniach ten koncept pokazywany był jako coś powszechnie uznanego, zgodnie z zresztą z prawdą.
Drugie to świadectwo kończące kongres, rodziny obrządku maronickiego z Libanu, będących emigrantami w Australii. W lutym 2020 tragicznie zginęło ich troje dzieci zabite przez pirata drogowego. Świadectwo wiary i przebaczenia jakie ukazali rodzice zaowocowało tym, że w całej Australii ustanowiono corocznie obchodzony narodowy dzień przebaczenia. To świadectwo doskonale pokazuje jedną z wizji życia papieża Franciszka (która istnieje w Piśmie Świętym), że zmiana przychodzi nie z centrum ale z peryferii.
Znających angielski zachęcam do poznania treści tego kongresu, to prawdziwa uczta. Tym bardziej, że kolejne takie święto małżeństwa i rodziny w 2028 roku (w 2025 rodziny będą miały swój moment w czasie trwającego jubileuszu ale będzie to na pewno dużo skromniejsza forma).
(4)