Stabat Mater

O wtulaniu w dzieje krzyża…

W drodze z Maynooth do Dublina, 15.09.A.D.2008


Jak co dzień przemierzam drogę z pracy i studiów z Maynooth do Dublina. Aby nie marnować czasu piszę lub czytam w drodze. To pewnie zaowocuje tym, że i teraz notatnik się ożywi i będzie więcej zapisanych kartek.

Dziś dzień wyjątkowy bo wspominamy Matkę, która umierała z miłości wraz z Jezusem. Kiedy słyszę stwierdzenie Stabat Mater, a to przecież właśnie taką Maryję wspominamy dziś, myśl moja mknie od razu ku pięknemu (nie obawiał bym się powiedzieć mistycznemu) wykonaniu hymnu Stabat Mater przez 2 Tm 2,3. Kiedy słyszę słowa Angeliki śpiewającej łacińskie słowa: (Fac, ut ardeat cor meum in amando Christum Deum…Chrystusowe ukochanie niech w mym sercu ogniem stanie, krzyża dzieje we mnie wtul), objawia mi się w nich ta niesamowita miłość serca Maryi która stopiła swoje serce z Jezusem.

Współcierpienie nie jest proste i nigdy nie będzie, ale otrzymaliśmy, my którzy wierzymy w ważną obecność Maryi w naszym życiu wiary, niesamowitą pomoc – pomoc obecności Jej serca.

Tylko raz w swoim życiu ujrzałem tak naprawę odbicie Stabat Mater, wtedy kiedy na pogrzebie mojego przyjaciela Rafała – paulina, widziałem jego mamę zgiętą w bólu cierpienia nad białą trumną… Taka bolejąca miłość sprawia, że spuszczasz wzrok i nie czujesz się godny tego obserwować…

Nie przypadkiem pewnie rok później spotkałem rodziców Rafała – wychodząc kiedyś w czasie wakacji z Eucharystii z mojego kościoła parafialnego. Rozmawialiśmy krótko o Rafale i o tym bolesnym wydarzeniu. Podczas rozmowy, mama Rafała podzieliła się ze mną, jak wielką pomocą jest dla niej Maryja, której serce bolało podobnie…

I dziś wiem, że mimo i w moim osobistym życiu nigdy nie braknie cierpienia, Maryja chce być blisko.

Ale Ona uczy jeszcze czegoś jednego – stopienia serca z Jezusowym sercem, godzącym się na śmierć z miłości…

A więc drogi Czytelniku. Nie lękaj się stanąć z Maryją. Nie lękaj się pozwolić się uczyć miłości do Jezusa. A jeśli teraz mocno cierpisz w sercu, mniej czy więcej a może bardzo, wiedz, że w tym cierpieniu masz Kogoś bliskiego. Kogoś, kto otuli Cię a wzrok skieruje na Źródło Miłości – Jezusa… To nie znaczy, że przestanie boleć, ale będzie już bolało w dziwnym i niezrozumiałym świetle i pokoju – takiego, jaki Jezus obiecał, że da tym co Go umiłowali.


I wracając do 2 Tm 2,3 – przed laty będąc na pięknym październikowym koncercie 2 Tm 2,3 w Bochni, po mocnej czadowej muzie przyszedł czas na Stabat Mater. Tłumek stał nieco jak zaczarowany. Tego wieczoru wiał delikatny ciepły wiatr, który rozwiewał długie czarne włosy Angeliki. A ona śpiewała z takim namaszczeniem… Muzyka o przemienionym cierpieniu w miłości rozlewała się na nas… Miałem takie głębokie pragnienie aby na zawsze to zapamiętać i tak się stało bo minęło już 8 lat a żywe wydarzenie w sercu pozostało… Bez wątpienia kochająca Matka Boleściwa była wtedy z nami…

(508)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *