z życia na wyspie
Polonia misyjna i zanurzona w Chrystusa
Kiedy w 2007 przybyłem pierwszy raz do Irlandii jako kleryk na dwuletnią praktykę, nie miałem zbyt dużego pojęcia o kraju do którego zostałem posłany a tym bardziej nie miałem świadomości, że udaję się na wyspę, która przeżywa największy w całej swojej historii napływ migrantów w większości pochodzących z Polski. Dość szybko po przylocie zorientowałem się, że Dublin stał się miejscem, gdzie język polski można było usłyszeć na każdym kroku.
Polonia na irlandzkiej wyspie przez wiele dekad nie stanowiła żadnej znaczącej mniejszości narodowej. The Irish Times informował w czasie pielgrzymki Jana Pawła II na wyspę w 1979 roku, że miał on specjalne spotkanie ze swoimi rodakami żyjącymi na wyspie. Artykuł mówił o 300 (słownie trzystu) osobach. Ta sytuacja uległa diametralnej zmianie w czasie wejścia Polski do Unii Europejskiej. W przeciągu sześciu lat Polacy z grupy nieistniejącej w statystykach mniejszości narodowych, wysunęli się na prowadzenie i jak dotąd, pomimo dużego spadku z powodu kryzysu finansowego ubiegłej dekady, nikt im tego prowadzenia nie odebrał. Obecnie szacuje się, że 4,7 milionowym społeczeństwie ok 150 tysięcy to nasi Rodacy. Drugim językiem żywym na wyspie jest polski, irlandzki jest na trzecim miejscu.
(115)
Czy Jezus płacze dziś nad Irlandią?
„Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił.” mówi o nas Jezus, przed swoim odejściem z tego świata.
Te Jego słowa przywołała dziś moja znajoma na Facebook pod moim wpisem dotyczącym wygranej referendum m.in. w sprawie zmiany konstytucji i umożliwienia zawierania małżeństw jednopłciowych w Irlandii. Na moment ogłoszenia wyników pod Dublińskim ratuszem zgromadził się entuzjastyczny tłum przyozdobiony kolorami LGBT. W referendum wzięło udział około 2 miliony irlandzkich obywateli. Ponad 1,2 miliona opowiedziało się za zniesieniem odniesienia do płci w paragrafie definiującym małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety. Nastroje większości (mocno podniecane od dawna medialną propagandą) oczywiście świętują zwycięstwo postępu, wejścia w XXI wiek itd. 700 tysięczna grupa głosująca za utrzymaniem porządku wynikającego z prawa naturalnego, dziś staje się mniejszością.
Bez wątpienia to pokolenia poniżej 50 roku życia wybrały zmianę i są z niej zadowolone.
Jak ja patrzę na tę sytuację? Opublikowałem swoje zdanie po angielsku na fejsbuku, tu streszczę swoją myśl.
W konstytucji wciąż jeszcze Irlandia ma odniesienie do Boga w Trójcy Jedynego a nawet więcej, zaraz po tym następuje wyznanie pokornego zobowiązania wobec Boskiego Pana Jezusa Chrystusa, który przez pokolenia podtrzymywał ich przodków.
Kiedy Jan Paweł II przybył z wizytą do Irlandii ostrzegał w ostatniej, pożegnalnej homilii, że Irlandia przeżyje kuszenie diabła takie jak Chrystus. Że będzie postawiona przed wyborem splendoru świata kosztem własnej duszy. Jan Paweł II ostrzegał, jak wielką stratą dla Mistycznego Ciała Chrystusa będzie wyrwanie Irlandii z rąk Chrystusa. To właśnie dzieje się na naszych oczach. Czy Jezus dziś płacze nad Irlandią jak kiedyś nad Jerozolimą, która nie poznała czasu swojego nawiedzenia?
Dla nas nie nadchodzi czas załamania się, ale czas odważnej nadziei w Duchu Świętym. Im bardziej bowiem opadają stare struktury utrzymujące chrześcijański/katolicki porządek świata, tym bardziej palące staje się wezwanie do ewangelizacji i formacji uczniów, gotowych do ofiar za trwanie przy prawdzie Chrystusa.
W Irlandii ziemia jest przesiąknięta krwią męczenników stuleci prześladowań i oni są tu naszym ogromnym fundamentem oraz nadzieją, że na ruinach Bóg zawsze może na nowo wybudować sobie przybytek w sercach ludzkich.
(917)
Katedra w Longford Feniks powstający z popiołów
Sobota a więc czas na kolejny odcinek „z życia na wyspie” dziś o Kościele i dość symbolicznym wydarzeniu.
W linkowanym poniżej filmie dokumentalnym, przedstawiona jest historia katedry w mieście Longford, która praktycznie doszczętnie spłonęła w 2009 roku po Pasterce.
Kiedy jeszcze dopalały się zgliszcza katedry biskup zapowiedział, że odbudują ją. Odważna decyzja. Lata 2009/2010 to największe uderzenie kryzysu ekonomicznego w Irlandię. A jednak się udało. Przez 4 lata postawiono ją „na nogi”. Uroczysta Pasterka i Msza w Boże Narodzenie były transmitowane dla telewizji. Robił to oczywiście nasz Kairos Communications, ale mnie tam nie było, gdyż zostawiłem telewizję od jesieni i poświęcam się jedynie dla spraw radiowych.
Odbudowanie budynku jest znakiem dla tutejszego kościoła, pewnym symbolem, żeby nie poddać się apatii nawet jeśli rzeczy wyglądają tragicznie.Choć oczywiście na samych murach nie można się zatrzymać.
Film dokumentalny ma ciekawy wątek, który zaciekawi szczególnie tych, których interesuje kwestia reformy liturgicznej.
W latach 70’tych poprzedni biskup miejsca kazał rozebrać stary ołtarz „przedsoborowy”, nie zważając na protesty ludzi. Tu warto dodać, że takie rzeczy w Irlandii nie zdarzały często.
Ciekawa rzecz, że ludzie po 40 latach wciąż tęsknili za starym ołtarzem i niektórzy wyrażali nadzieję, że teraz może wróci – nie wrócił, jego resztki znajdują się w krypcie pod kościołem.
Jest nawet uzasadnienie biskupa w tej sprawie (pod koniec filmu).
Wracając do samego wydarzenia zniszczenia i odbudowania. Nawet samo miejsce, gdzie się stało jest trochę symboliczne, bo Longford był niekiedy miejscem zbiorowej satyry części tutejszych mieszkańców wyspy, takie coś jak w Polsce Otwock. I w takim wyśmianym miasteczku taki znak nadziei się wydarzył (oczywiście z negatywnymi odcieniami obecnej sytuacji Kościoła, co wychwyci sprawny obserwator uważnie oglądając film dokumentalny).
http://www.rte.ie/player/ie/show/10359741/
(801)
Satyra z wielkiego głodu
W Irlandii podnoszą się głosy głosy sprzeciwu wobec serialu komediowego jaki chce wyprodukować brytyjski kanał 4. Ma on dotyczyć najboleśniejszego epizodu w historii Irlandii jakim jest Wielki Głód, który pozbawił życia około 1 mln mieszkańców a drugie tyle zmusił do emigracji (często też zakończonej śmiercią na „statkach trumnach”).
Oburzenie myślę słuszne.
Ale tak przy okazji myślę sobie, czy humorystyczne „Jak rozpętałem II wojnę światową” oraz '”Allo Allo!” (też zresztą brytyjskie dzieło) to przecież produkcje tego samego kalibru – w Polsce chyba większych oburzeń nie wywołały? Dotyczą przecież porównywalnego dramatu narodowego w zbiorowej pamięci.
(524)